Autor: Marta Kobinska Żyć na własnych warunkach, co to znaczy?
Znałam kiedyś pewną dziewczynę. Ładna, zgrabna, pełna optymizmu, z wielkimi planami na przyszłość. Chciała czerpać z życia pełnymi garściami. Miała ku temu wszelkie szanse. Brak prawidłowych wzorców i małomiasteczkowe wychowanie popchnęło ją w toksyczną relację. Chorobliwa zazdrość chłopaka, a potem męża mocno podkopała jej wiarę w siebie, ale nie zabiła hartu ducha i woli walki o lepsze życie. Życie, które byłoby na jej warunkach. Życie, którego zawsze pragnęła.
Kobiety od wieków wychowywane są w sposób służalczy i podporządkowany społeczności, w której żyją. Każda forma wyjścia poza stereotyp patriarchatu jest nagradzana mniejszym lub większym ostracyzmem. Bo kobiecie nie uchodzi, nie wypada, bo po co zmieniać jak jest dobrze? Tylko komu jest dobrze?
Dookoła obserwuję kobiety, które chcą więcej, które mają marzenia i plany, które są wspaniałe i mądre. A jednak cały czas czują się winne, bo odstają od przyjętych norm. Nie chcą się poddawać woli większości, chcą same o sobie decydować. Walczą o siebie pokazując, że można inaczej. W dużym mieście ta presja jest mniejsza bo i tolerancja na inność jest wyższa. Jednak w mniejszych miastach i na wsi, gdzie presja społeczna jest bardzo duża, wymaga to niemałej odwagi.
Dziewczyna, którą kiedyś znałam też chciała więcej, nie godziła się na brak szacunku, na wyrzeczenie się swoich ambicji. Ale była to walka z wiatrakami, a ona jak ten Don Kichote marnowała energię i coraz bardziej zamykała się w sobie.
Ogólne społeczne przyzwolenie dla ambitnych kobiet istnieje, ale jest często złudne. Bo to przecież obowiązkiem kobiety jest dbanie o dom, wychowywanie dzieci oraz dbanie o męża czy partnera. To takie naturalne, od wieków tak było! W praktyce, kiedy kobieta pracuje zawodowo i ma na głowie dom, zwykle to są dwa pełne etaty. Jak pogodzić ambicje zawodowe z dbaniem o dom? Czy to w ogóle jest możliwe? Najprościej wtedy zapomnieć o sobie i swoich potrzebach. Zapomnieć o swoich pasjach i marzeniach. To przecież takie naturalne, że dbanie o ognisko domowe jest obowiązkiem kobiety.
Dziewczyna, którą kiedyś znałam nie chciała tak żyć. Nie chciała zapomnieć o swoich pasjach, marzeniach, rezygnować z siebie. Nie chciała ukrywać swoich emocji, swojej kobiecości skutecznie równanej z ziemią. Chciała być silną kobietą, która ma kontrolę nad swoim życiem. Realizuje się nie tylko jako matka, ale też zawodowo.
W momencie kiedy dochodzimy do ściany, stajemy przed dylematem – cofnąć się do znanego nam schematu czy znaleźć sposób i przejść na drugą stronę. Wyrwanie się z zamkniętego kręgu stereotypów nie jest łatwe, zwłaszcza kiedy jedyne co mamy to apetyt na lepsze życie. Mimo tego, że nie zawsze wiemy czym to „lepsze życie” tak naprawdę jest.
W takich sytuacjach zwykle pomaga:
- Znalezienie wsparcia – może to być przyjaciółka, coach, psycholog czy mentor. Pomoże nam to spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i obiektywnie ocenić dotychczasowe życie.
- Określenie celu jaki chcemy osiągnąć w każdym obszarze życia –gdzie chcę być za rok, dwa pięć. Da nam to punkt wyjściowy do określenia czego tak naprawdę chcemy (czasu dla siebie, szacunku, pomocy w sprawach domowych, czy innych rzeczy, które sprawią, że poczujemy się szczęśliwi).
- Sporządzenie listy wszystkich rzeczy, które trzeba zrobić, aby osiągnąć cel.
- Przekształcenie powyższej listy w plan działania.
Dziewczyna, którą znałam pomimo prób naprawienia małżeństwa i wdrożenia zmian, które by poprawiły jej samopoczucie nie odniosła szczególnych sukcesów. Jedyne co zyskała to frustracja, która doprowadziła do wylewu i na trzy tygodnie została uziemiona w szpitalu. Miała mnóstwo czasu na przemyślenia. Ten czas w poziomie był o tyle cenny, że podjęła decyzję, że nie chce tak dalej żyć – być kontrolowana, cały czas czuć się winna, że nie jest wystarczająco dobra. Skoro los daje jej jeszcze jedną szansę, to chce żyć po swojemu. Chce cieszyć się życiem i być szczęśliwa. Wdrażanie swojego planu zajęło jej kilka miesięcy pełnych napięć, zwątpień, ale też nadziei i wiary, że wszystko się uda.
Podjęcie decyzji o zmianach w życiu jest pierwszym, szalenie ważnym krokiem. Stawką jest nasz dobrostan, który jest silnym motywatorem, jednak bez wsparcia osoby nam życzliwej może być tylko płomykiem, który szybko zgaśnie. Musimy pamiętać, że ten ogień cały czas powinien dawać nam siłę i odwagę do działania. Nie może być za mały, bo jest ryzyko że szybko zgaśnie, a my wrócimy do punktu wyjścia. Nie może też być za duży, bo szybko się spalimy.
Jak utrzymać ten ogień?
Określenie celu do którego dążymy jest istotne, ale tylko po to, żeby ruszyć z miejsca. Kiedy już ruszymy z miejsca ku życiu na własnych warunkach, przyjdzie nam się zmierzyć z różnymi przeszkodami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Dopadną nas chwile zwątpienia, które tylko czekają, żeby wyjść z zakamarków naszej podświadomości i pogrozić nam palcem. Powiedzieć nam, że przecież nasze życie wcale nie było takie złe, a to co przed nami to jeden wielki znak zapytania. Czy naprawdę tego chcemy? W takich chwilach warto wysłuchać co nasz potworek ma do powiedzenia. Skoro już wyszedł na światło dzienne to niech się przynajmniej wygada. A jak już skończy to powiedzmy mu: Słyszę Cię, ale nie muszę słuchać. Na naszej drodze możemy się również spotkać z nieprzychylnością ludzi z najbliższego otoczenia, którym się wydaje, że mogą kontrolować nasze życie i oceniać nasze wybory. Nasze życie jest tylko nasze i od nas samych zależy jak chcemy je przeżyć.
Droga którą idziemy do naszego celu jest kręta i wyboista, ale prowadzi też przez miejsca z pięknymi widokami. Pokonując każdą przeszkodę uczymy się siebie, a zatrzymując się w pięknych miejscach ulegamy zachwytom nad otaczającym nas światem. Wsłuchujemy się w siebie, doświadczamy różnych emocji, stajemy się najlepszą wersją nas samych.
Dokonujemy wyborów, które są nasze. Żyjemy na własnych warunkach.
Dziewczyny, którą znałam już nie ma. Jest za to świadoma, piękna pełna empatii kobieta. Dokonuje własnych wyborów. Szanuje siebie i innych. Jest dla siebie najważniejsza. Jest szczęśliwą, spełnioną kobietą i chętnie się tym dzieli z innymi. Żyje na własnych warunkach.