Monika W. Perdjon
Terapeuta TSR, Interwent Kryzysowy, Mediator rodzinny
Monika Perdjon od lat wspiera w kryzysach relacji: partnerskich, okołorozwodowych, czy wychowawczych. Specjalizuje się w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie i współczesnym uzależnieniom młodzieży. Współpracuje z Centrum Praw Kobiet i prowadzi prywatną praktykę.
Jak się odnaleźć w szkole w czasach pandemii?
Jeśli jesteś jednym z tych rodziców, którzy aktywnie śledzili doniesienia dotyczące organizacji edukacji w najbliższych miesiącach, to zapewne masz jeden wielki mętlik w głowie. Koncepcje były różne – kontynuacja edukacji zdalnej, powrót do szkoły, jedno dziecko w ławce, edukacja naprzemienna, tydzień w szkole, tydzień w domu, lekcje skrócone do 30 min…
Taka sytuacja może budzić niepokój, a nawet złość, bo przecież wielu z nas pamięta trudne początki edukacji domowej, do której zostaliśmy niejako zmuszeni podczas pierwszej fali pandemii. Zatem pojawia się pytanie – jak zadbać o siebie i swoje dzieci w “nowej szkole”?
Przyglądaj się swoim emocjom. Aby wspierać dzieci najpierw musimy zadbać o siebie. Daj sobie prawo do zmęczenia, złości, frustracji i niepokoju. Nie ma złych emocji. Wszystko co przeżywamy informuje nas o tym co dzieje się z nami i wokół nas. Ważne jest to, jak wyrażamy te emocje i czy w ogóle to robimy. Jeśli obawiasz się o bezpieczeństwo swojego dziecka, o to czy nie zarazi się wirusem – porozmawiaj z nim o zasadach higieny, nie panikuj, nie przelewaj na niego własnych lęków. Jeśli jesteś umęczona po tylu miesiącach z dziećmi (tak, do tego również masz prawo), poszukaj sposobu na to jak się relaksować, rozładować napięcia, aby znowu – nie przenieść tego na dzieci. Ważne jest też to, że pracując z własnymi emocjami, wyrażając je i rozładowując w zdrowy sposób, nie tylko sami czujemy się lepiej, ale też dajemy świetny przykład naszym dzieciom.
Nasze emocje są ściśle powiązane z procesami poznawczymi, czyli z tym jak interpretujemy zdarzenia. Jeśli przeżywasz dużo trudnych emocji, to zastanów się czy zawsze oceniasz sytuację adekwatnie, czy nie martwisz się na zapas, czy nie wyolbrzymiasz problemów. Warto czasem porozmawiać z kimś mniej zaangażowanym emocjonalnie, kto pomoże trudne sytuacje ocenić z dystansu.
Bądź w kontakcie z dzieckiem. Ktoś mógłby powiedzieć – o co chodzi, przecież całe wakacje byliśmy w kontakcie. Musimy pamiętać, że nasze dzieci długi czas były “wyjęte” z systemu edukacji. Odzwyczaiły się od gwaru, który panuje w szkole, od konieczności skupiania uwagi przez 45 min, od przerw w określonym czasie. Dla części z nich powrót do szkoły może wiązać się z silną stymulacją i stresem. Niektóre będą reagowały nadpobudliwością, trudnościami z koncentracją, inne silnym zmęczeniem, a jeszcze inne nawet agresją. Warto obserwować uważnie swoje dziecko i akceptować to jak się czuje. Po powrocie dziecka ze szkoły staraj się nie stymulować go bajkami, czy grami wideo. Zadbaj o ruch na świeżym powietrzu, wspólne rozmowy albo czytanie.
Zastanów się na co w tej sytuacji masz wpływ. Często chcąc zmienić jakąś sytuacje podejmujemy wiele różnych działań, a mimo to nie widzimy efektów. To wywołuje u nas złość i poczucie niemocy. Zawsze w takich sytuacjach zachęcam do przyjrzenia się tzw. strefom wpływu, czyli na co ten wpływ mamy, a na co nie. Nie zmienimy decyzji systemowych (np. odnośnie noszenia maseczek), nie zmienimy Jaśka z naszej klasy, który przezywa inne dzieci, czy Pani Jadzi ze stołówki, która uparcie daje dzieciom tłuste jedzenie. Jeśli jedna rozmowa nie pomogła, to powtarzanie jej wielokrotne raczej nic nowego nie wniesie, a jedynie zużyjemy sporo cennej energii. Złoszczenie się też nie pomoże. Możemy jednak wybrać wygodny krój maseczki (nawet jeśli obowiązek uważamy za głupi), zadbać o przekąski dla dziecka do szkoły, nauczyć nasze pociechy jak asertywnie reagować na zaczepki Jaśka. To uchroni nas i nasze dzieci przed frustracją.
Pamiętaj że szkoła to ważny, ale nie jedyny aspekt życia Twojego dziecka. Często kiedy zadzwoni pierwszy dzwonek, odpala się w nas poczucie obowiązku, które każe nam rozliczać dzieciaki z wyników. “Bo przecież po to jest szkoła! Uczyć się to obowiązek dziecka!” Zgadza się, pamiętaj jednak, że dziecko uczy się w szkole również budowania relacji społecznych, stawiania granic, wyrażania swoich emocji i potrzeb. To jest ważne i potrzebne, aby nasze dzieci wyrosły na samodzielnych, szczęśliwych dorosłych. Dziecko musi mieć czas i siłę na pasję, oraz swobodne zabawy. Zadbaj również o jakość weekendów. Wielu rodziców tłumaczy się brakiem czasu. Rozumiem to. Ale pamiętaj, że nie ilość jest najważniejsza, a jakość. Jeśli po pracy chcesz jeszcze zrobić obiad, pomóc przy lekcjach i ogarnąć zaległe maile, to faktycznie może Ci być trudno zagrać w planszówkę. Postaraj się, aby choć podczas weekendów Wasza rodzina i relacje stały się priorytetem.
Ten punkt może Cię zaskoczyć. Nie zwalniaj dziecka z obowiązków domowych. Często trafiają do mojego gabinetu rodzice, którzy nie angażują dzieci w prace w domu, “bo wracają późno ze szkoły i są zmęczone” albo dlatego że „ja zrobię to sama szybciej i dokładniej”. To czego dzieciaki nauczą się podczas lekcji historii i chemii jest ważne, ale wkładając naczynia do zmywarki nauczą się czegoś równie ważnego. Zaczną szanować Was i Waszą pracę. Nauczą się, że wspólnie dbacie o miejsce w którym żyjecie, oraz że ich pomoc jest potrzebna i cenna. Zobaczą też, że mogą być samodzielne i w razie potrzeby poradzą sobie ze zrobieniem jajecznicy, czy upraniem koszulki na gimnastykę.
Wszystkich nas czeka teraz wyzwanie, ale jestem pewna, że stosując się do tych kilku prostych zarówno my jak i nasze dzieci szybko odnajdziemy się w “nowej szkole”. Powodzenia.