Maciejka Peszyńska-Drews
projektantka wnętrz i pierwsza w Polsce Design Coach
Czy Twój dom podąża za Tobą?
Zmiana jest jedynym stałym elementem życia. Odkrył to już 25 wieków temu Heraklit z Efezu. Jaka jesteś, co posiadasz, to co osiągasz, z czym się zmagasz, co ci się podoba, co cię denerwuje, zachwyca, czego potrzebujesz – wszystko ulega zmianie. To proces nieustający, który powoduje, że nigdy nie wiemy co czeka nas w życiu za rogiem, jak potoczy się rozmowa, kogo spotkamy na swojej drodze. Te niewiadome z jednej strony powodują, że życie jest fascynujące, z drugiej budzą niepokój. Dla równowagi potrzebujemy stałych elementów, które dadzą nam poczucie bezpieczeństwa. To może być noszenie tej samej fryzury od lat, schabowy na obiad co środa, czy spacer z psem tą samą trasą, wierność jednej marce samochodu lub stały porządek w szafie. Natura ludzka radzi sobie z potrzebą bezpieczeństwa na różne sposoby, ale podstawową stabilizację przynosi człowiekowi przede wszystkim DOM.
Dom jako miejsce schronienia, ale także jako stan emocjonalny, w którym dominuje poczucie przynależności do. Miejsce, gdzie swobodnie można być sobą, w którym zbierasz myśli, odpoczywasz i robisz to, na co masz ochotę. Zatem taki dom to coś więcej niż budynek, układ pomieszczeń, określony metraż. To sposób w jaki zamieszkujesz świat, jak go rozumiesz, czego od życia oczekujesz, jakie masz priorytety, w jakiej estetyce się poruszasz czy jaka energia towarzyszy Ci na co dzień.
Aranżowanie przestrzeni z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb to podstawa, ale też jedynie początek podróży w tworzeniu własnego domu. Istotne jest, by wnętrze w którym mieszkasz, było w ciągłym połączeniu z tym, kim jesteś, jak wygląda twój dzień i jego rytm na każdym etapie życia.
Tymczasem bardzo często urządzone pięknie wnętrze, traktujemy jako punkt na mapie swoich życiowych zadań, a kiedy jest zrealizowane – odhaczamy je z poczuciem spełnienia. „No, mieszkanie urządzone – możemy iść dalej!”
Dom staje się naszym azylem, mamy gdzie wracać, odpocząć, nacieszyć rodziną, dać upust swoim myślom, upiec szarlotkę, obejrzeć ulubiony serial, położyć nogi na pufie, wypłakać w poduszkę, czy popatrzeć w sufit – i jest bosko.
Jednak wraz z upływem czasu, następują życiowe zmiany: dzieci się rodzą, pniemy się po szczeblach kariery, rośnie apetyt na posiadanie, obrastamy w doświadczenia, wspomnienia, po prostu los kreśli naszą historię nieustająco. Ważne, by w tym zmieniającym się świecie, dom podążał za nami. By na bieżąco odpowiadał na nasze potrzeby. Jak to zrobić?
Warto sprawdzać co jakiś czas, czy rzeczy, którymi się otaczasz mają na ciebie pozytywny wpływ, czy możesz czuć się wśród nich swobodnie, bezpiecznie. Czy przestrzeń, do której wracasz służy odpoczynkowi, twórczemu myśleniu, dobrym emocjom. Selekcjonuj i wybieraj przedmioty, na których naprawdę ci zależy. Polecam ci do praktykę, która zajmuje chwilkę, a może przynieść spore odkrycia dla ciebie.
Usiądź w swoim pokoju z kartką papieru i ołówkiem w ręku, i przez 5 minut wypisuj wszystkie przedmioty, które masz w zasięgu wzroku i jakie wzbudzają w tobie niemiłe emocje: nie lubisz, denerwuje cię, jesteś znudzona, masz złe skojarzenia, nie pasuje itd. W następnym kroku postaraj się pozbyć wszystkiego, co zapiszesz na swojej liście. Możesz schować do szafy, oddać sąsiadce lub wystawić na sprzedaż. Gdy na kartce zapiszesz pianino, kredens lub żyrandol, zdaję sobie sprawę z tego, że niełatwo pozbyć się tego od razu. Zacznij wtedy od drobniejszych kroków. Apetyt rośnie w miarę odczuwanej ulgi. Gdy zobaczysz, jak pojawia się przestrzeń na nowe, na pewno poczujesz przypływ adrenaliny, by wykonać kolejny ruch!
Taka aktualizacja tego czym się otaczasz powoduje, że mimo upływającego czasu, dom wciąż stanowi dla ciebie opokę, ostoję, dba o twój komfort, samopoczucie, a w efekcie sprzyja szczęśliwemu życiu.